top of page

Słońce za oknami świeciło mocno,rozwietlajac ulice miasta,budynki oraz inne elementy otoczenia rzucały cienie które dawały schronienie wampirom które nie zdążyły powrócić z wypraw czy expedycji. Miasto Moria III pod władzą Klanu DTSu ChosenOne'a było bezpieczne.

Kilkoro wampirów nie zdążyło wrócić, schowało się w zakamarkach a w tym Wódz Klanu. Schował się w zacienionej uliczce i regenerował siły. Nagle za jego plecami usłyszał zgrzyt otwieranych drzwi, odwrócił się szybko i jedną ręką sięgał już po magiczny nóż,ale szybko cofnął rękę gdy zobaczył że to tylko ludzkie dziecko stało w progu oświetlonego domu. Uśmiechnięte otworzyło usta:
-Wielki wodzu DTSu moi rodzice proszą cie abyś wszedł do środka, zregenerował siły i usiadł z nami do posiłku, gdyż słonce dopiero wzeszło.Dziewczynka wskazała zapraszającym gestem. Czekała cierpliwie.Chosen wstał i odrzekł grzecznie.
-Dziękuję ci ludzkie dziecię, chętnie skorzystam z tej gościnności.Weszli do środka.
-aa tak nareszcie usiądź Wielki Chosenie,puchar krwi już czekał na ciebie i schronienie jest gotowe. Mężczyzna podawał do stołu, zaś jego żona szybko gotowała jakąś ludzką strawe. Zasiedli do stołu,ludzie zaczeli jeść zaś Wódz Klanu popijał krew. -Chcieliśmy podziękować za spokój jaki panuje oraz to że twoi wojownicy trzymają piecze. Żadne inne klany nie atakują naszych okolic a Wampiry z DTSu za każdym razem okazują nam szacunek. Chosen uśmiechnął się w podzięce. napił się i odparł.
-Dobrzy Ludzie,wasze Słowa oraz czyny wiele znaczą dla Mnie.
Uścisnął dłoń człowiekowi.Wstał i skierował się w kierunku przygotowanego łóżka...
ChosenOne zapadł w spokojny regeneracyjny sen. Ludzie krzątali się po domu,gdy wszystko zostało zrobione usiedli wspólnie w fotelach,lekko zniszczonych, ale widać było że szanują każdą rzecz i dbają o nią z wielkim szacunkiem.
-ChosenOne jest jednym z niewielu wampirów który potrafił zaprowadzić pokój w mieście, odważny jest i coraz więcej ludzi wyraża się o nim z wielkim Szacunkiem. Mężczyzna mówił do swojej zony.
-Mężu prawda to wielka,w siedzibie klanu pracuje prawie polowa naszej dzielnicy,nikt nie jest zniewolony, wręcz przeciwnie każdy ma zajęcie,wikt oraz uzbrojenie.To jakie pieśni i legendy śpiewane są o nim, sprawiają że serce się uspokaja.Nie można takich Wampirów lekceważyć. Rozmowa trwała jeszcze długo...
Mała dziewczynka usiadła przy łóżku na którym spał wampir. Przyglądała mu się z ciekawością. Na jego łyso ogolonej głowie było kilka poważnych szram,zagojonych ran,ale to jej nie przerażało. Fascynował ja jednak sam wampir i tatuaż na ręce, która wysunęła się z pod koca.Czaszka Klanu DTS. Dziewczynka lekko uniosła masywna dłoń, wsunęła pod koc, przykryła wampira i pocałowała w policzek szeptem mówiąc jedno słowo:
-Dziękuję...
Chosen nie spał. Regenerował siły i przysłuchiwał się rozmowie oraz wyczuwał czyny dziewczynki. Wiedział że można im zaufać.
Kilka godzin później obudził się,podszedł do pana domu, wyciągnął jego dłoń i zostawił na niej siedem wielkich szmaragdów.
-Dziękuję za gościnę i zapraszam do Siedziby Klanu,całą waszą rodzinę.
Opuścił Dom z uśmiechem na twarzy.
​-Prawdą jest to co mówią,a zawsze znajdzie miejsce w tych skromnych progach.Wielki to wampir w czynach.

Z dedykacją dla naszego wspaniałego Wodza..

By Snejki​

bottom of page